Odkąd na półkach sklepowych pojawił się młody kokos zaczęło się prawdziwe moje szaleństwo na jego punkcie. Myślałam, że będzie to mdłe i bez smaku..., teraz tylko mogę stwierdzić, jaka ja byłam głupia. Dzisiaj to moja nowa miłość i gdy tylko zwęszę na niego promocję bez wahania biorę i się nim zajadam. Może nie jest w środku tego dużo, i chodzi mi tutaj o miąższ. Nie wiem co uwielbiam bardziej, nadzwyczajny i dość intensywny smak wody kokosowej, czy ten aksamitny miąższ. Chyba jedno i drugie.
Ale do rzeczy. Poprzednim razem po prostu otwierałam ów delikwenta, brałam łyżeczkę, zlewałam wodę do kubeczka, i po prostu wyjadałam środek. To co jest fajne, to łatwość z jaką można oddzielań miąższ od kopry (brązowej zdrewniałej części). Ten kto choć raz zmagał się z pospolitym brązowym orzechem kokosowym, wie co mam na myśli. Kolejną jego zaletą jest duża ilość pysznej wody, której z kolei nie należy przechowywać zbyt długo nawet w lodówce. Najlepiej spożyć ją zaraz po otwarciu orzecha, lub w ciągu 24 godzin.
Dzisiaj poszłam o krok dalej i postanowiłam przygotować deser na jego bazie. Będzie prosto o jakże pysznie.
Drugą kwestią, którą chciałabym nieco szerzej Wam omówić jest drugi składnik budyniu : TAPIOKA. Ci, którzy nie interesują się kulinarnymi nowinkami, lub nie są uczuleni na gluten, mogą po raz pierwszy się spotkać z tą nazwą. Dla was krótki opis.
Tapioka to skrobia z manioku. Może mieć formę pereł, mniejszych lub większych, nieco przypominające styropian w formie surowej. Po ugotowaniu staje się kleista i przeźroczysta. Choć sam maniok uprawiany jest w Ameryce Południowej, to coraz bardziej popularny jest w kuchni azjatyckiej. Ze względu na swoją konsystencję łatwo wyczarujecie z niego różne puddingi, zagęścicie sosy czy też stworzycie oryginalne dodatki do waszych deserów.
Dzisiaj budyń o magicznym smaku, nie słodki a bardzo kokosowy w smaku do tego w zestawieniu z świeżą czerwoną porzeczką tworzy duet idealny. Polecam spróbować.
Ale do rzeczy. Poprzednim razem po prostu otwierałam ów delikwenta, brałam łyżeczkę, zlewałam wodę do kubeczka, i po prostu wyjadałam środek. To co jest fajne, to łatwość z jaką można oddzielań miąższ od kopry (brązowej zdrewniałej części). Ten kto choć raz zmagał się z pospolitym brązowym orzechem kokosowym, wie co mam na myśli. Kolejną jego zaletą jest duża ilość pysznej wody, której z kolei nie należy przechowywać zbyt długo nawet w lodówce. Najlepiej spożyć ją zaraz po otwarciu orzecha, lub w ciągu 24 godzin.
Dzisiaj poszłam o krok dalej i postanowiłam przygotować deser na jego bazie. Będzie prosto o jakże pysznie.
Drugą kwestią, którą chciałabym nieco szerzej Wam omówić jest drugi składnik budyniu : TAPIOKA. Ci, którzy nie interesują się kulinarnymi nowinkami, lub nie są uczuleni na gluten, mogą po raz pierwszy się spotkać z tą nazwą. Dla was krótki opis.
Tapioka to skrobia z manioku. Może mieć formę pereł, mniejszych lub większych, nieco przypominające styropian w formie surowej. Po ugotowaniu staje się kleista i przeźroczysta. Choć sam maniok uprawiany jest w Ameryce Południowej, to coraz bardziej popularny jest w kuchni azjatyckiej. Ze względu na swoją konsystencję łatwo wyczarujecie z niego różne puddingi, zagęścicie sosy czy też stworzycie oryginalne dodatki do waszych deserów.
Dzisiaj budyń o magicznym smaku, nie słodki a bardzo kokosowy w smaku do tego w zestawieniu z świeżą czerwoną porzeczką tworzy duet idealny. Polecam spróbować.
Składniki na 4 małe lub 2 duże porcje :
70 g tapioki w formie drobnych pereł
400 ml wody kokosowej zlanej z młodego kokosa
300 ml mleka kokosowego z puszki
1 łyżka ksylitolu
miąższ młodego kokosa
garść świeżej czerwonej porzeczki
1 łyżeczka wiórków kokosowych
1 łyżeczka kakao
Wykonanie :
1. Tapiokę umieszczamy w rondu zalewamy mlekiem oraz wodą kokosową odstawiamy na godzinę. Po tym czasie dodajemy ksylitol i całość wstawiamy na mały ogień gotując. Należy mieszać co jakiś czas by perły nie przywarły do dna. Gotujemy od 8-10 minut, oznaką że perły są gotowe będzie to że wyraźnie napęcznieją i staną się przeźroczyste a całość przybierze formę budyniu (zgęstnieje).
2. Studzimy. Do szklanek na dno wysypujemy podprażone na suchej patelni wiórki kokosowe wymieszane z kakao. Dodajemy porcję puddingu i przybieramy aksamitnym miąższem z młodego kokosa oraz świeżymi czerwonymi porzeczkami.
Proste, pyszne i pożywne.
Szkoda,że jestem na diecie, bo wygląda pysznie.:)
OdpowiedzUsuńJesteś na diecie to przepis jest dla ciebie. Tapioka jest lekkostrawna a młody kokos to skarbnica zdrowia. Cukier zawsze możesz pominąć, choć i tak jest go tutaj niewiele.
UsuńZa porzeczkę moja mama dałaby się pokroić ale ja od zawsze nie dałam rady się przekonać.
OdpowiedzUsuńPorzeczka w tym deserze świetnie kontrastuje z kokosem. Jeśli nie lubisz polecam truskawki, maliny lub inny owoc z kwaskowa nutka.
UsuńO, z truskawkami chyba zrobię dzieciom!
UsuńWyglada przepysznie��
OdpowiedzUsuńDziękuję
UsuńIdealne dla osób dbających o sylwetkę :-)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak alternatywa dla wszelkich zwykłych budyniow i puddingów
UsuńBudyń z tapioki? Nawet nie wiedziałam, że można sobie taki zrobić.
OdpowiedzUsuńTo teraz już wiesz... Gorąco polecam.
UsuńJej ale orygianalne. Super. Zastanawia mnie ten młody kokos. Co to? Inaczej wygląda?
OdpowiedzUsuńTak jest większy ma jasną skórkę. Poszukaj w necie lub sprawdź w dowolnym markecie typu Aldi czy Kaufland.
Usuńwłaśnie ostatnio się zastanawiałam co bym mogła przygotować z manioku, dzięki za ten artykulik :D
OdpowiedzUsuńCieszę się że mogłam pomóc.
Usuńwow:) ciekawy deser:)
OdpowiedzUsuńJa swoją kupuje w Tesco jest na dziale z kuchniami swiata
OdpowiedzUsuńSkusiłabym się na taki deser, smakowicie wygląda. :)
OdpowiedzUsuńJaka piękna, zdrowa, rozpusta :)
OdpowiedzUsuńCzy tapioka jest modyfikowana genetycznie jak soja? Bo soi jeść nie mogę ze względu na problemy z hormonami.
OdpowiedzUsuńLubie porzeczkę, szczególnie czarną, ale za budyniami nie przepadam. Może ten jest inny:-)
OdpowiedzUsuńO matko jak ja uwielbiam porzeczki <3
OdpowiedzUsuńAleż mi narobiłaś ochoty na taki budyń! <3 Pyszności!
OdpowiedzUsuńPrzepis zapowiada sie naprawde smacznie.
OdpowiedzUsuńNie jadłam jeszcze ani tapioki ani młodego kokosa. Wszystko przede mną 😉
OdpowiedzUsuńPorzeczki dojrzewają już na działce więc można pomyśleć o takim pysznym deserze. Na zdjęciach wygląda mega apetycznie
OdpowiedzUsuńSwietny deserek, a jaki zdrowy na pewno!
OdpowiedzUsuńWygląda obłędnie, założe się, że smakuje równie dobrze :D Musiałabym jednak uśmiechnąć się do teściowej, bo ona ma u siebie w ogródku małą uprawę pożeczek
OdpowiedzUsuń